Kwercetyna, resweratrol

Dodatki do żywności E… – które mają potwierdzoną szkodliwość, a które nie?

Dodatki do żywności oznaczane symbolami E od lat budzą niepokój wielu konsumentów. Czy naprawdę są groźne? Które z nich mogą mieć negatywny wpływ na zdrowie, a które są całkowicie bezpieczne? Przeanalizujmy dostępne dowody naukowe i zastanówmy się, które spośród setek dodatków faktycznie warto mieć na oku.

Co to są dodatki do żywności i dlaczego są stosowane?

Dodatki do żywności, znane powszechnie jako „E-dodatki”, to substancje celowo dodawane do produktów spożywczych w celu:

  • przedłużenia trwałości,
  • poprawy smaku, zapachu lub wyglądu,
  • zachowania konsystencji,
  • zapewnienia bezpieczeństwa mikrobiologicznego żywności.

Wbrew powszechnemu przekonaniu, nie wszystkie dodatki do żywności są substancjami chemicznymi syntetycznymi. Wśród nich znajdziemy też naturalne składniki znane od wieków, jak choćby kwas askorbinowy (witamina C – E300) czy ekstrakt z papryki (E160c).

Jednakże stosowanie niektórych dodatków jest coraz częściej przedmiotem analiz naukowych i regulacji, ponieważ rosnąca liczba badań wskazuje na możliwe negatywne skutki zdrowotne niektórych związków.

Oznaczenia typu „E” – jak to działa?

Wszystkie dopuszczone do użytku dodatki w krajach Unii Europejskiej mają przypisane oznaczenia w formacie Exxx, gdzie „xxx” to numer identyfikacyjny. Nadawane są im przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), po wcześniejszej ocenie bezpieczeństwa.

Dodatek z kodem E nie jest automatycznie szkodliwy. Obecność takiego oznaczenia świadczy o tym, że dana substancja została zarejestrowana i zatwierdzona do stosowania według określonych limitów.

Dodatki z potwierdzoną szkodliwością – przegląd dowodów

Niektóre dodatki do żywności – mimo że formalnie dopuszczone – budzą obawy środowisk naukowych. Poniżej prezentujemy te, wobec których istnieją najsilniejsze dowody na potencjalną szkodliwość przy dłuższym lub nadmiernym spożyciu.

Barwniki azowe (E102, E110, E122, E124, E129)

Barwniki syntetyczne z tej grupy są często wykorzystywane w słodyczach, napojach i produktach dla dzieci. Najczęściej są to:

  • E102 – tartrazyna
  • E110 – żółcień pomarańczowa
  • E122 – azorubina
  • E124 – czerwień koszenilowa
  • E129 – czerwień allura

Badania naukowe sugerują ich możliwy wpływ na:

  • występowanie nadpobudliwości u dzieci (tzw. syndrom ADHD),
  • reakcje alergiczne (pokarmowe i skórne),
  • możliwość działania kancerogennego w modelach zwierzęcych w przypadku wysokich dawek.

W Wielkiej Brytanii obowiązuje tzw. „ostrzeżenie Southampton”: produkty zawierające powyższe barwniki muszą mieć informację o związku z możliwym wpływem na aktywność i skupienie u dzieci.

Azotyny i azotany (E249–E251)

Te dodatki stosowane są głównie w wędlinach i przetworzonym mięsie – jako środki konserwujące i stabilizujące kolor. Szczególnie popularne są:

  • E249 – azotyn potasu
  • E250 – azotyn sodu

Problem polega na tym, że w obecności białek i wysokich temperatur (np. smażenie), mogą tworzyć nitrozaminy – związki o potencjalnym działaniu rakotwórczym. Zwiększone spożycie wędlin powiązano m.in. z ryzykiem raka jelita grubego.

BHA i BHT (E320, E321)

Są to przeciwutleniacze dodawane do produktów zawierających tłuszcze, takie jak chipsy czy margaryny. Ich stosowanie przedłuża trwałość produktów i zapobiega jełczeniu.

Badania na zwierzętach wykazały możliwe:

  • działanie rakotwórcze, zwłaszcza w dużych dawkach,
  • wpływ na układ hormonalny.

W Europie obowiązuje ograniczenie ich stosowania do określonych kategorii produktów.

Aspartam (E951)

Jeden z najszerzej stosowanych sztucznych słodzików. Mimo że przez lata uznawany był za bezpieczny, najnowsze analizy IARC (Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem) sklasyfikowały go jako „możliwie rakotwórczy dla ludzi”.

Inne zgłaszane możliwe reakcje to:

  • bóle głowy i migreny,
  • zaburzenia neurobehawioralne,
  • nasilenie objawów u osób z fenyloketonurią (rzadką chorobą genetyczną).

Nie oznacza to, że aspartam musi być wykluczony z diety, ale warto zachować ostrożność, szczególnie przy częstym spożyciu produktów „light”.

Glutaminian sodu (E621)

Znany „wzmacniacz smaku” wykorzystywany m.in. w daniach gotowych, przekąskach i kuchni azjatyckiej. Choć nie został jednoznacznie uznany za szkodliwy i wiele osób toleruje go bez problemów, to część badań wskazuje na potencjalne skutki:

  • bóle głowy,
  • ucisk w klatce piersiowej,
  • zaburzenia koncentracji.

Zjawisko to bywa określane jako „syndrom chińskiej restauracji”, choć jego istnienie wciąż budzi kontrowersje naukowe.

Dodatki bezpieczne – które nie wymagają obaw?

Nie każdy dodatek oznacza ryzyko. Wiele z nich ma naturalne pochodzenie lub potwierdzony brak szkodliwości nawet przy długotrwałym spożyciu. Oto kilka przykładów.

Kwas askorbinowy (E300)

Znany lepiej jako witamina C. Stosowany jako przeciwutleniacz, chroni żywność przed psuciem się, a dodatkowo wnosi wartość odżywczą. Jest całkowicie bezpieczny, a jego nadmiar wydalany jest z moczem.

Lecytyna (E322)

Naturalna substancja emulgująca występująca w żółtkach jaj, soi, rzepaku. Ułatwia mieszanie tłuszczu z wodą i poprawia teksturę potraw. Bezpieczna nawet w dużych ilościach.

Agar (E406)

Roślinny środek żelujący pozyskiwany z alg morskich, często stosowany jako alternatywa dla żelatyny. Jest dobrze tolerowany i szeroko wykorzystywany w kuchni wegańskiej.

Guma guar (E412), guma ksantanowa (E415)

To naturalne zagęstniki i stabilizatory występujące np. w sosach, przetworach owocowych, ketchupach. Wielokrotnie badane pod kątem trawienia i potencjalnej toksyczności – nie stwierdzono istotnych zagrożeń zdrowotnych.

Karoteny (E160a)

Naturalne barwniki występujące m.in. w marchewce i papryce, które oprócz estetyki dodają produktom wartości odżywczej (prowitamina A). Bezpieczne w powszechnym stosowaniu.

Jak rozpoznać bezpieczne dodatki na etykiecie?

Choć nie ma obowiązku rezygnowania z żywności zawierającej dodatki, wielu konsumentów chciałoby robić bardziej świadome wybory. Oto kilka wskazówek:

  1. Im krótsza lista składników – tym lepiej.
  2. Jeśli na etykiecie znajdziesz dodatki o symbolach E1xx, E2xx lub E3xx – zastanów się, czy są to barwniki, konserwanty, czy przeciwutleniacze.
  3. Szukaj produktów oznaczonych jako „bez barwników azowych” – to zwykle dobra wskazówka.
  4. Zwracaj uwagę szczególnie na produkty dla dzieci – ich układ nerwowy jest bardziej wrażliwy.
  5. Unikaj dodatków, których masz dużo w codziennej diecie – np. aspartamu, jeśli regularnie pijesz napoje „zero”.

Rola instytucji i regulacji: EFSA, WHO i Codex Alimentarius

Nad bezpieczeństwem dodatków do żywności czuwają międzynarodowe i krajowe instytucje. Najważniejsze z nich to:

  • EFSA (Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności) – dokonuje przeglądów bezpieczeństwa i określa limity ADI (dopuszczalne dzienne spożycie).
  • WHO/FAO i JECFA – wspólnie opracowują wytyczne na poziomie globalnym.
  • Codex Alimentarius – międzynarodowy kodeks dotyczący standardów dotyczących żywności, w tym dodatków.

Wiele dodatków co kilka lat podlega ponownej ocenie w świetle nowych badań. W praktyce oznacza to, że np. barwniki czy słodziki mogą zostać zakazane, ograniczone lub uznane za bezpieczne w odmiennym zakresie niż wcześniej.

Świadome wybory konsumenta – klucz do zdrowia

Stale rosnące zainteresowanie czystymi etykietami pokazuje, że konsumenci chcą wiedzieć, co znajduje się w ich żywności. Choć eliminacja wszystkich dodatków jest zwykle trudna, świadome czytanie składów może znacząco wpłynąć na jakość diety.

Niektóre proste działania to:

  • gotowanie od podstaw w domu,
  • wybieranie produktów z krótkim i zrozumiałym składem,
  • unikanie wysoko przetworzonej żywności,
  • ograniczanie spożycia kolorowych napojów, słodyczy i fast foodu.

W kontekście E-dodatków największym zagrożeniem nie są pojedyncze substancje, ale ich nagromadzenie w diecie i kumulacja efektów w czasie, zwłaszcza u dzieci, kobiet w ciąży i osób z chorobami przewlekłymi.

Kierunek badań – co przyniesie przyszłość?

Obecnie nowe technologie pozwalają lepiej analizować nie tylko toksyczność, ale także wpływ dodatków do żywności na mikrobiom jelitowy, układ neuroendokrynny czy procesy oksydacyjne.

Spodziewać się można intensyfikacji:

  • badań nad nanocząstkami jako nowymi formami dodatków,
  • analiz wpływu dodatków na mikrobiotę jelitową,
  • prac nad naturalnymi alternatywami dla syntetycznych barwników i konserwantów.

Ważnym trendem jest także rozwój tzw. czystej etykiety („clean label”), czyli zawężania listy składników tylko do najbardziej naturalnych i łatwych do zrozumienia przez konsumenta.

Znaj swoje E – i wybieraj mądrze

Choć wiele obaw związanych z E-dodatkami bywa przesadzonych, niektóre z nich rzeczywiście wymagają rozwagi. To nie liczby, lecz ich efekt w diecie i częstotliwość spożywania ma większe znaczenie dla zdrowia.

Zamiast ślepo bać się każdego "E", lepszą strategią będzie:

  • znajomość, które z nich faktycznie niosą ryzyko,
  • wybieranie produktów o prostym składzie,
  • kierowanie się aktualną wiedzą naukową, a nie tylko emocjami.

Ostatecznie, to świadomy konsument ma największy wpływ na to, co trafia na jego talerz – i jak będzie się czuć, sięgając po kolejną porcję ulubionej potrawy.